piana piana
277
BLOG

„Czipowanie niewolników w łikend”

piana piana Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 

Orwell i Huxley nie chcieli, aby ich książki traktowano niczym podręcznik „Wprowadzanie totalitaryzmu w łikend”, a jedynie przestrzegali przed złym obrotem spraw w przyszłości. Daleko mi do ww. autorów, jednakże i ja chciałbym się zabawić w przepowiadanie przyszłości, czyli „I ty możesz zostać jasnowidzem”. Tfu, jakim tam znowu jasnowidzem, wystarczy złożyć do kupy kilka faktów i trendów i uzyskujemy obraz bardziej wyrazisty niźli w szklanej, magicznej kuli. Zaczynamy.

 

Jakby to wszystko miało wyglądać? Rzućmy okiem na stan bieżący. W chwili obecnej czipy są obecne w kartach płatniczych/kredytowych, od niedawna w paszportach (razem z zapisem odcisków palców). W najbliższym czasie będą w dowodach osobistych, w prawach jazdy pewnie też. W końcu celowo dają dokumenty ważne 10 lat - stare papierowe były bez daty ważności. Dobra, wszyscy mają już czipy wszędzie. Brak jakichkolwiek reakcji niewolników na pobieranie od nich odcisków wskazuje, że ten proces przebiegnie bezboleśnie, a nawet entuzjastycznie (Leszek Miller powiedział kiedyś o karpiach cieszących się z powodu przyspieszenia Wigilii).

 

Kolejny etap, to wywołanie krachu „tradycyjnej” bankowości poprzez zmasowane wyciąganie gotówki przez spanikowane tłumy. Metody sterowania niewolnikami (dawniej obywatelami) są opanowane do perfekcji, a gotówki w bankach nie ma (prawo nakazuje trzymać jedynie 5% depozytów). Chaos i panika. Zamieszki na zawołanie. Co zrobi władza po opadnięciu kurzów i uspokojeniu? Władza odwołuje się do sprawdzonej metody i (przy pomocy mediów i tzw. autorytetów) wprowadzi zakaz posiadania gotówki oraz używania jej w obrocie. Że to niemożliwe? Swego czasu Roosvelt zakazał używania złota i srebra w handlu pod pretekstem walki z kryzysem, więc co za problem zakazać gotówki? Nic trudnego. Wówczas chodziło o obrabowanie ludzi, teraz o całkowitą kontrolę. Cele inne, ale metody bliźniaczo podobne.

 

Dobrze, nie mamy już gotówki, jeno same karty z czipami. Zatem wprowadźmy jeden, zintegrowany czip. Bo to modnie i wygodnie – jedna karta zamiast dziesięciu. Mamy jedną kartę i jesteśmy trendi-dżezi-kul. To dopiero połowa drogi. Teraz do pracy wkraczają przygotowani macherzy od manipulacji. Ogłosi się, że tylko ten jest trendi-dżezi-kul, kto ma czipa (ten z karta już nie jest trendi-dżezi-kul), że tylko ciemnogród się boi. Kobiece magazyny (będące na co dzień środkiem zabójczym dla kobiecego zdrowego rozsądku) pełne będą nawoływań, że to ach, że to ech… Niezastąpione płatne błazny (zwane dla niepoznaki kabareciarzami i szołmenami) ośmieszać będą w telewizorni obawy przed wszczepieniem. Na bilbordach pojawią się gwiazdy i będą obwieszczać urbi et orbi, że oni to już mają i chcąc dołączyć do reszty światłej Europy (co to od wielu lat wyznacza nam standardy moralne) musimy być niczym oni. Słowem – bądź sobą, pij to co reszta (w wersji zwulgaryzowanej – jedz gówno, miliardy much nie mogą się mylić). Sama operacja jest bezbolesna, a czip jest wielkości ziarna ryżu, więc obejdzie się bez komplikacji. Na koniec wprowadzi się obowiązek i już. Pozamiatane. Z pewnością nie stanie się to dziś ani jutro, ale jest jak najbardziej realne.

 

Ileż to zalet będzie miał ma nowy, wspaniały system! Nie będzie spekulantów, szarej strefy, ani czarnego rynku. Nie będzie napadów na banki, wywożenia pieniędzy do tzw. rajów podatkowych, sfałszowanych banknotów, łapówek. Była posłanka Sawicka nie musiałaby wypłakiwać się przed kamerami. Policja Skarbowa będzie miała spokojniejszą pracę. Karty płatnicze nie będą ginąć i gangi z Rumunii nie będą musiały zakładać skanerów w bankomatach. Nigdy już w sklepie nie będzie problemów z drobnymi, a gdy zabraknie do pierwszego, to bank z pewnością pożyczy na bułki i piwo. Nie zapominajmy o podpisie cyfrowym! Kolejnego krachu wówczas nie będzie. W końcu jak delikwenci wybiorą pieniądze? Gdzie schowają? W co zamienią jak nie będzie żadnych innych walut? To tak absurdalne, jak beczkowozy dowożące Internet, gdy zabraknie takowego. Zalety można jeszcze długo wymieniać…. Żyć nie umierać. Raj na ziemi taki, że normalnie klękajcie narody. Numizmatycy oczywiście zapłaczą, ale trącał ich pies.

 

Załóżmy teraz jednak, że jesteśmy wyjątkowo perfidnym typem i z podobnymi sobie osobnikami chcemy zrobić rewolucję, bo z natury jesteśmy „anty”. Pragniemy bawić się w konspirację, obalać system i takie tam duperele. Solidarność otrzymywała szerokim strumieniem dulary i dojczmarki. Oczywiście część z tego oczywiście zdefraudowano, ale to już inna historia. Cóż zatem zrobić, gdy pieniędzy nie będzie? Kto wyśle dewizy? Żadna płatność nie obejdzie się poza kontrolą wszechmocnego systemu bankowego będącego w symbiozie w władzami. Władza na wieczność.

                                                                                                  

Dygresja. Ktoś rzuci hasło: a może by tak robić rewolucję internetową. Cyber-przewrót! Ja się na to tylko roześmieję. Internet będzie kontrolowany dużo solidniej niż obecnie w Chinach. Kto w to wątpi jest po prostu naiwny. Koniec dygresji.

 

To jednostki bardziej aktywne. Co ze zwykłymi zjadaczami chleba? Dla nich zostanie podany bardzo prosty i czytelny sygnał – nie fikać, bo wyłączymy czipa, a wówczas możesz pod mostem mieszkać i po śmietnikach szukać jedzenia, a dzieci oddamy pederastom do wychowania na swoją modłę. Taka perspektywa działa mocniej niźli kara więzienia. Sięgnijmy po potwierdzenie do Pisma. Apokalipsa (13, 16-17) wyraźnie nam mówi, iż „I sprawia (Bestia), że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia - imienia Bestii lub liczby jej imienia”.

 

Wersję lajt tego co się będzie działo, zaprezentowano jakiś czas temu w filmie z Sandrą Bulok pt. „System”. (Jak często się go puszcza w telewizorni ostatnio?) To był tylko przedsmak – głównej bohaterce zamknięto drzwi, ale okna było cały czas otwarte. Co się jednak stanie, gdy zabetonuje się wszystkie wyjścia? Kontrola totalna – o tym wielcy socjaliści i totalitaryści jak Stalin czy Hitler nawet nie śnili. Mieć wszystko pod kontrolą, mieć wszystkich garści. Ech, cudowne uczucie wszechwładzy. Spełniają się marzenia Lenina… jednostka niczym – kolektyw wszystkim. W takim systemie pojedyncza osoba będzie miała do powiedzenia mniej niż pływający w wannie karp.

 

Powyższy fragment to jest część pewna, co do której nie można mieć wątpliwości. Skoro się czipuje (dlaczego Word ciągle przerabia mi na „czopuje”?) psy obowiązkowo w niektórych miastach, skoro przebąkuje się o czipach dla więźniów…. to oznacza, że niedługo z pewnością pójdzie reszta niewolników (dawniej obywateli). Oczywiście na pierwszy ogień pójdą ochotnicy (patrz wyżej), potem starcy z Alc-hajmerem, małe dzieciaki, a potem już prawo serii. Daj palec, a wezmą całą rękę – jak mówi stare prawo manipulacji.

 

Jest jeszcze część druga, bardziej w sferze domysłów/hipotez. Na mieście powiadają, iż ponoć takowe urządzenie (będąc wewnątrz ciała) może na delikwenta wpływać w sposób nie do końca pożądany. Kto nie wierzy, niech sobie komórkę do tyłka wepcha… Poważnie jednak mówiąc, to brzmi to bardzo prawdopodobnie i skłonny jestem w to uwierzyć. Jakby to miało wyglądać? Bardzo prosto. Za pomocą nadajników uruchamiamy czip, który zaczyna emitować odpowiednie impulsy bezpośrednio do mózgu. Nierealne? Być może, ale idźmy dalej. Ludzie są w stanie (bardziej lub mniej) bronić się przed sygnałami dostarczanymi z zewnątrz przez zmysły, analizować je i układać w odpowiednie „szuflady”. Co z sygnałami z wewnątrz? One maja pierwszeństwo, docierają bezpośrednio omijając wszelakie fajerłole. Boli nas głowa? Jesteśmy wykończeni? Jesteśmy spragnieni/głodni? Tego typu impulsy są dużo ważniejsze niż cała reszta. Co by się stało, gdyby kontrolę nad owymi impulsami o najwyższym priorytecie przejął ktoś inny? Obecnie półroczne dziecko miałoby większą kontrolę nas swoim życiem niż delikwent z czipem. To jednak sfera domysłów i nie chciałbym tematu rozwijać podkreślając jednocześnie, iż niebezpieczeństwo takie istnieje.

 

Zakładając choćby tylko wariant pierwszy, to i tak uzyskujemy społeczeństwo idealne. Soma od Huxleya to „mały Miki” w porównaniu z możliwościami, jakie daje totalna kontrola czipowa. Jestem pesymistą w stosunku do przyszłości (prawa Murphy’ego), ale skoro Pismo to zapowiedziało, to tak się stanie. Czy jednak ja i inni mogę się pomylić w ocenie? Apokalipsa w końcu jest wyjątkowo niekonkretna. Mogę się mylić i obym się mylił. W innym przypadku ludzie nie staną się społeczeństwem niewolników (bo już takim są), a zmienią się w figurki z gier komputerowych, takich jak seria The Sims.

piana
O mnie piana

Gryziklawiaturek. Syn Mariana. Wiekowo w kategorii "stary grzyb". W młodości przebył chorą (dziś mówimy toksyczną) fascynację Misiem Uszatkiem, skutkiem czego do dziś zostało odstające ucho. Zwolennik teorii mówiącej, iż państwo polskie już nie istnieje. Mieszka na planecie Ziemia i jest do niej bardzo przywiązany siłą grawitacji. Wcześniejsze doświadczenia artystyczne ma już za sobą. Polityczne też. Uwielbia podróże do krainy absurdu. Nazwa bloga zaczerpnięta oczywiście z najlepszego utworu zespołu Papa Dance. Chwile ulotne łapie na twitterze jako @piana_pl. Przedruki dozwolone (a nawet mile widziane) wraz z podaniem autora i źródła (linku).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości